Isiowa twórczość

[Kesja]

Jacek odszedł wolnym krokiem? Niech go ktoś zatrzyma! On teraz nie może sobie tak zwyczajnie odejść
Marcioch super

[Natka]

A ty kolejna Jackomaniaczka?

[Marcioszka]

Kesja ja myślałam, że ty za Norbem, który wykorzystuje studentki jesteś

[Natka]

Bo jest, ale chyba lubi Jacka w twoim opowiadaniu.
Zresztą nie wymyślaj niczego, Marcioszka, zobaczymy co Kesja powie.

[Kesja]

Za Nobim jestem w serialu, za Jackiem w "Marcie, feministce"
Za Rafałem nigdzie i nigdy

[Marcioszka]

Dlaczego jesteś za Jackiem w moim opowiadaniu?
Żeby było na temat:
Jeden przycisk, a ona pojawia się i znika...
taka krótka coś

[Natka]

To się nazywa sentencja Marcioszko.

[Marcioszka]

"Marta feministka"

Łukasz z Norbertem właśnie wyszli. Marta nie wiedziała co wybrać. Wielką miłość czy szczęście syna? Tymbardziej, że tak naprawdę nie wiedziała czy to co czuje do Jacka to jest miłość. Z rozmyślań wyrwało ją nagłe wejście do sali Marysi.
- Cześć! - Powiedziała z entuzjazmem.
Marta tylko uśmiechnęła się blado.
- Siostrzyczko co się dzieje? - Powiedziała ciepło Marysia i usiadła obok Marty na łóźku patrząc jej w oczy.
- Nie patrz tak na mnie! To, że jestem więcej milcząca i mniej złośliwa nie oznacza tego, że coś się stało...
- Moja skryta Martusia...- Powiedziała Maria i zaśmiała się krótko.
- Moja święta Marysia...- Powiedziała Marta z ironią.
- Oj widze, że już wracasz do dawnej formy, ale nie przyszłam po to, żeby gadać o głupotach...
- A o czym? Ludzie z reguły gadają o głupotach, bo boją się rozstrząsać rzeczy dla nich ważne.
- W tym co mówisz jest dużo racji, a ty jesteś tego doskonałym przykładem. O co w tym wszystkim chodzi?
- W czym?
- Spytam wprost. Marta ty masz kogoś, prawda?
- Nie. - Powiedziała stanowczo.
- A ten...jak mu tam...Jacek?
- Co nagle to po diable. Szybko się zaczęło i szybko się skończyło. Może to i dobrze. - Mówiła oszukując samą siebie.
- A kochasz go?
Oczy Marty nabrały blasku.
- Nawet jeśli go kocham to co? Łukasza dobro jest dla mnie ważniejsze i będę z Norbertem, żeby mój syn był szczęśliwy.
- Marta...zrób wreszcie coś dla siebie!
- Robie...gdy mój syn będzie szczęśliwy ja też będę szczęśliwa.
- Nie oszukuj się...
- Będę się oszukiwać czy tego chcesz czy nie...Znam Jacka od niedawna, teraz łatwiej będzie to wszystko skończyć - Na wspomnienie nocnego spaceru z Jackiem po Warszawie z jej oka poleciała pojedyncza łza...
- Cholera! Zachowuje się jak w jakimś cholernym romansidle dla naiwnych 30-latek!- Krzyknęła Marta.
- Romansidła potrafią być fajne, a romantyczna miłość to dopiero gratka.
- Tak myślisz? - Zapytała Marta, której humor się znacznie poprawił.
- Moja siostra się zakochała! Moja zgryźliwa, złośliwa siostra się zakochała! Ciekawe jak ten Jacek ciebie zechciał. - Zaczęły się śmiać. Marta ze śmiechem rzuciła ją poduszką. Jacek, który najwyraźniej słyszał całą rozmowę pojawił się w drzwiach sali szpitalnej...

[Władzia]

"Robie...gdy mój syn będzie szczęśliwy ja też będę szczęśliwa"
Marta by tak nie powiedziała.

[Marcioszka]

To jest moje opowiadanie i prosze się nie wtrącać
Marta też nie mówiłaby, że Jacek mieszka w szałasie

[Władzia]

Ale ty tak bluzgasz dobre imię Marty

[Marcioszka]

Tutaj chociaż nie zdradza mężczyzn tak dużo

[Władzia]

[Marcioszka]

To są fakty moja droga...ja Cię kocham

[Władzia]

A nie słyszałaś moja droga, że telewizja kłamie?
Ale jesteś spontaniczna w wyznawaniu uczuć jak mój pies przy aportowaniu...